niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 9

Blair

Dzień mi minął jak zwykle nudno. Codziennie to samo, czyli lekcje-próby. Dzisiaj śpiewaliśmy tą nową piosenkę, co nam wyszło w miarę dobrze jak na pierwszy raz. Po męczących godzinach w szkole chcę trochę odpocząć. Gdy wyszłam z autobusu, udałam się w kierunku domu. Kiedy już dotarłam na miejsce,  usłyszałam jakieś krzyki. Weszłam do salonu i zobaczyłam pięciu chłopców, którzy grali na X-boxie.
- Hej! - krzyknęłam, ale nikt mnie nie usłyszał, gdyż byli zajęci czymś innym.
- Heeeejj!!! - krzyknęłam jeszcze raz, lecz znowu nie zareagowali. Wkurzyłam się, podeszłam do telewizora i wyłączyłam go.
- Ejjj! - oburzyli się wszyscy.
- Graliśmy! - tym razem odezwał się tylko jeden, który miał szelki i dwa opakowania lakieru do włosów na głowie.
- Jak miło, że mnie w końcu zauważyliście - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem - Wołałam, was kilka razy, lecz nie raczyliście się odwrócić w moją stronę.
- Ojj! Przepraszamy! - odezwał sie chyba najnormalniejszy z nich.
- Dobra, dobra. Blair jestem - przedstawiłam się i podałam każdemu z nich rękę.
- Miło mi cię poznac, Harry mówił nam o tobie - odezwał się hmm.. kurde, przed chwilą sie przedstawili, a ja już nie pamiętam imion. Był to chyba Niall.
- Pewnie mowił jaka ja to zła jestem - zaśmiałam się.
- Tylko troszeczkę - teraz odezwał się Harry i w tym momencie uderzyła go poduszką, którą miałam pod ręką.
- Ałłl! A to za co?? - zapytał się Harry.
- Wiesz, taki odruch - zaśmiałam się i usiadłam na wolnym miejscu na kanapie. - W co gracie?
- W fife - powiedział mulat.
- Koleeeejni! Klara też w to gra, ja tam nie rozumiem tych wszystkich gier.
- Nie lubisz fify? - krzyknął Lou.
- Niee.
- Ogólnie to zjadłbym coś - powiedział blondyn
- Dobrze mówisz! Ja też zgłodniałam. Idziemy coś zjeśc? - zapytałam się chłopaków.
- Nie jestem głodny - powiedział Liam.
- Ja też nieeeee. - powiedzieli razem Lou, Harry i Zayn.
- No to trudno - stwierdziłam - Niall, idziemy?
- Ty chcesz isc ze mna? - zapytał zdziwiony.
- Nooo tak. No chyba, że ty nie chcesz iśc ze mną - powiedziałam zmartwiona.
- Oczywiście, że chce! Tylko raczej dziewczyny nie chętnie ze mną wychodzą - powiedział trochę ściszonym głosem.
- Widocznie źle trafiałeś. Choooooooooodź! - powiedziałam i udałam się w kierunku drzwi.
- Gdzie idziemy? - zapytałam się gdy już wyszliśmy z domu/
- Nandoooooooooos! - krzyknął.
- Hahahah, jasne. Idziemy na nogach, to jest niedaleko.
- Wiem - zaśmiał się
- Ty chyba znasz wszystkie Nandos i wszystkie Nandos znają ciebie - powiedziałam ze śmiechem.
- No baa! To moja miłośc!
Doszliśmy na miejsce po 10 minutach, zamówiliśmy i usiedliśmy przy stoliku czekając na danie. Akurat leciał Olly Murs w radiu i zaczęłam sobie podśpiewywac.
- Ouuuuuuuo, oouuuuuuo! My heart skips, skips a beat. - w tym momencie Nialler zaczął się ze mnie śmiac.
- My heart skips, skips a beatttttttt! - zawyłam trochę głośniej i sama się zaczęłam z siebie śmiac.
- Fajnie śpiewasz - powiedział chłopak nadal się śmiejąc.
- Się wie!
- Czyżbyś lubiła Olly'ego Murs'a ?
- Kocham go, to moja miłośc - zaśmiałam się i w tym momencie przyszło nasze zamówienie.
- Haha, znamy się dopiero z jakąś godzinę, a już wiem kogo kochasz - powiedział blondyn, biorąc trochę potrawy do buzi.
- Oj tam, oj tam, jezu, jakie to duże! Ja tego nie zjem! - powiedziałam głośno.
- Dasz radę, chuda jesteś! - stwierdził Niall.
- Chuda? Ty chyba nie widziałeś chudej osoby.
- Tak, tak. Wmawiaj sobie. - stwierdzil i gdy chcialam mu odpowiedziec to mi przerwal - Lalalalal! Nie słyszę cięęęę! Laaa!
- Jesteś walnięty! - zaczęłam się śmiać - ale tak pozytywnie walnięty - dokończyłam.
Gdy skończyliśmy jeśc to poszliśmy zapłacić i powoli wracaliśmy do domu.
Poprosiłam Nialla, żeby mi troche powiedział o sobie. Muszę stwierdzic, że jest świetnym chłopakiem. Powiedział mi o hejtach w jego stronę. Szczerze mówiąc nie rozumiem ludzi, ktorzy obrażali go, albo ich wszystkich. No ale są ludzi i parapety.
Gdy doszliśmy do domu, tamci nadal grali, tylko, że doszła do nich Klara i Nadya.
- Niall! - krzyknęła dziewczynka i rzuciła się na chłopaka, gdy tylko zobaczyła nas w drzwiach.
- A ja? - powiedziałam cicho, a Klara się zaśmiała.
- Przytulic cię? - zapytała się moja przyjaciółka.
- Taak! - zaśmiałam się jak dziecko i podeszłam do dziewczyny.
- Kto wygrywa? - zapytałam się, gdy już oderwałam się od niej.
- Ja, jak zawsze - powiedziała Klara.
- Nie prawda, bo ja wygrywam! - zbulwersował się Louis.
- Chyba w snach, kochaniutki - zaśmiała się dziewczyna.
Nie przerywając im 'klótni' wyszłam szybko za dom, bo musiałam zapalic. Tak, palę. Możecie byc troche zdziwieni, ale niestety jestem uzależniona. Kiedyś w trudnym momencie po prostu musiałam jakoś odreagować i niestety tym sposobem były papierosy. Gdy odpaliłam jednego, zobaczyłam, ze ktoś mi się przygląda.
- Więc tutaj nam uciekłas - zaśmiał się ciemnoskóry.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdenerwowana, nie chciałam, żeby ktokolwiek wiedział o moim nałogu.
- Przyszedłem zapalic i jak widze, nie tylko ja miałem taki pomysł.
- Tak, tylko nie mów tego niekomu! Proszę. Klara mnie zabiję, jak się dowie - powiedziałam szybko.
- Spoko - zaśmiał się. - Dlaczego zaczęłaś palic?
- Hmm, problemy z rodzicami, chłopakiem, wiesz..
- Rozumiem, próbowałaś rzucic? - zapytał się i zaciągnął.
- Taa, ale jak widzisz, coś mi nie wyszło.
- Wiem jak to jest - skrzywił się trochę.
Dokończyliśmy papierosa i wróciliśmy do reszty. Caly wieczór minął mi w ich towarzystwie. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam na kanapie w salonie, poczułam tylko, że ktoś mnie zanosi do mojego pokoju i kładzie mnie na łóżku, lecz nie mam pojęcia kto.

Harry

Gdy wszycy już wyszli, zobczyłem, że Blair zasnęła na kanapie. Od razu podszedłem do niej, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej łóżka, sciagnąłęm tylko jej buty i przykryłem kołdrą. Usiadłem koło niej na łóżku i zacząłem się jej przyglądac. Czyżbym się zakochał? Nie, nie, nie. To nie możliwe. Przecież znam ją dopiero od niedawna.  Nie mogłem się zakochac. Posiedziałem jeszcze chwilę u niej, a następnie udałem się do swojego pokoju nadal myśląc o tej dziewczynie. Koniec - powiedziałem sobie i poszedłem do łazienki. Wziąłem chłodny prysznic i położyłem się do łóżka. Ughh, muszę pogadac z Lou. Zaraz, teraz, już! Wstałem szybko po moj telefon i wybrałem numer.
- Halo? - zapytał zaspany głos.
- Obudziem cię? Przepraszam, ale muszę z kimś pogadac.
- Nic się nie stało, więc mów co się stało. - zawsze mogę do niego zadzwonic, obojętnie czy jest to środek nocy czy rano i jest na mocnym kacu, wiem, że mogę na niego liczyc w każdej sytuacji.
- Chyba się zakochałem - powiedziałem szybko.
- Dopiero teraz do tego doszedłeś, ze jesteś zakochany w Blair? - kurde, czy on mnie naprawdę, aż tak dobrze zna??
- Skąd to wiesz? - zapytałem zdziwiony.
- Widziałem jak się dzisiaj na nią patrzyłeś, a potem siedziałeś przygaszony, kiedy wyszła z Niallem coś zjeśc, a tak w ogóle to gadałes mi o niej cały wczorajszy wieczór. Nie trudno było się domyślić.
- Ehh, nie wiem co mam zrobić.
- Ty nie wiesz co masz zrobić? Proszę cię! - zaśmiał sie Boo Bear.
- Tak, właśnie ja, nie wiem co zrobić - powiedziałem lekko zrozpaczony.
- Pogadaj z nią jutro, umów się z nią, spędzaj z nią dużo czasu i jakoś to będzie.
- Ale ja nie chce, żeby 'jakoś to było'. Kurde, chyba pierwszy raz mi tak na kimś zależy. A tak w ogóle to ona się chyba z kimś spotyka.
- Skąd to wiesz? - zapytał się Louis.
- Wczoraj była umówiona z jakimś facetem.
- Może to tylko kolega? - powiedział chłopak, próbując mnie trochę pocieszyc.
- Wczoraj jak po nią pojechałem, to zobaczyłem ich razem, to nie wyglądało na to, żeby się tylko kolegowali.
- Upss. - westchnął chłopak - Nie martw się misiaczku, wujek Louis będzie miał wszystko pod kontrolą. Już niedługo będziecie taką parą jak Angelina i Brad i będziecie mieć duuużo dzieci!- roześmiał się chłopak.
- Jasne! - powiedziałem.
- Nie wierzysz we mnie, kochanie? - powiedział i udawał, że płacze.
- Oczywiście, że wierze. - zaśmiałem się.
- Dobra, więc ja idę dokończyć to co zacząłem.
- Upss, chyba wam w czymś przeszkodziłem! - powiedziałem lekko przerażony.
- Debilu w spaniu mi przeszkodziłeś!
- Hahaha! Dobranoc i dzięki!
- Nie ma za co. Dobranoc słodziaku - powiedział i się rozłączył.
Zaraz po rozmowie, położyłem się, sprawdzając jeszcze twittera, gdzie zobaczyłem zdjęcia, które nigdy nie powinny się znaleźc w internecie...
__________________________________________________________________
Witam wszystkich!
I co myślicie o tym rozdziale?? Jako tako wyszedł. Próbowałam umieścic w nim wszystkich. Więc czekamy na wasze komentarze! Następny rozdział powinien byc jakoś w tygodniu i z perspektywy Klary, bo coś za dużo Blair ostatnio ;-))) A tak w ogóle to co myślicie o obydwóch dziewczynach, którą bardziej lubicie, albo nie lubicie?? 

niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 8

Blair

Gdy już dojechaliśmy na miejsce, Harry od razu się odezwał.
- Jak wasze spotkanie się skończy, to zadzwoń do mnie, to po ciebie przyjadę - powiedział z uśmiechem loczek.
- Ale nie musisz, dam sobie rade - stwierdziłam szybko.
- Zadzwoń, nie będziesz jeździć autobusem. Będzie już ciemno. - powiedział spokojnie Harry.
- Ehh, no dobra - zgodziłam się, gdyż wiedziałam, że z nim nie wygram.
- To baw się dobrze.
- Dziękuje ci za wszystko - powiedziałam i pocałowałam go w policzek, a następnie przeszłam przez ulicę i weszłam do kawiarni. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam chłopaka, który już na mnie czekał.
- Hej - powiedziałam, gdy doszłam do stolika.
- O heej! Jesteś już - uśmiechnął się i wstał by odsunąć mi krzesełko.
- Dziękuje - powiedziałam, gdy już usiadłam. - Mam nadzieję, ze nie czekałeś za długo.
- Nie, nie. Przyjechałem trochę wcześniej.
- To może powiesz mi coś o sobie? - zapytałam przeglądając menu.
- Hmm, mam 20 lat, studiuję na politechnice. Jestem na II roku. Moje życie nie należy do bardzo interesujących. A ty gdzie chodzisz do szkoły?
Już miałam odpowiadać, ale przerwała mi kelnerka.
- Co państwu podać?
- Blair, na co masz ochotę? - zapytał się chłopak.
- Hmm, poproszę tiramisu i late. - powiedziałam szybko.
- To ja poproszę to samo
Kelnerka zapisała wszystko i odeszła.
- Chodzę do szkoły przy Crescent Road Wimbledon* - powiedziałam wpatrując się w niego.
- Żartujesz? Mój tata tam uczy - odparł spokojnie.
- Naprawdę? Czego? - zapytałam ciekawe.
- Fizyki.
- A jak się nazywa? - błagam tylko nie Johnson, proszę, proszę, proszę!!
- Mark Johnson - fuck, to nie możliwe! nie, nie, nieeee. Przecież ten facet mnie tak nienawidzi, ze gdyby mógł to by mnie zabił.
- Znasz go? - zapytał chłopak.
- Yyy, tak, uczy mnie - stwierdziłam cicho.
- Serio?? - zapytał zszokowany.
- I powiem ci, że on nie pała szczęściem, gdy mnie widzi..
- Nie możliwe! Przecież ciebie się nie da nie lubić - powiedział z lekko uniesionym głosem.
- Jak widzisz można - uśmiechnęłam się szeroko.
W tym momencie przyszła kelnerka z naszym zamówieniem i postawiłam przed nami.
- Może zmieńmy temat? - zaproponowałam, gdy juz kobieta odeszła.
- Chętnie - uśmiechnął się - czym się interesujesz?
- Muzyką, kocham ją.
- Oo, naprawdę? Będziesz brała udział w tym konkursie w szkole? Tata mi mówił, że jest niezłe zamieszanie - powiedział i napił się kawy.
- Tak, tak - uśmiechnęłam się.
- Będę mógł przyjść? - zapytał z nadzieją.
- No jasne! - odpowiedziałam zadowolona.
- Pewnie twoi rodzice są z ciebie dumni, w końcu mają bardzo uzdolnioną córkę.
- Po pierwsze, to nie mam kontaktu ze swoimi rodzicami, a po drugie nie słyszałeś jak śpiewam i nie wiesz czy jestem uzdolniona - odpowiedziałam szczerze, próbując się uśmiechnąć.
- Ohh, wybacz, nie wiedziałem. - chyba zrobiło mu się głupio - a śpiewasz na pewno świetnie - dokończył.
- Nic się nie stało.
- To jeżeli mogę spytać, jak sobie radzisz? Przecież masz dopiero 18 lat.
- Mieszkam z moja przyjaciółką i pracuję w restauracji, jestem kelnerką, teraz tylko w niektóre weekendy, bo bym nie dała rady, muszę być przygotowana do szkoły, egzaminy, konkurs.. A normalnie pracuje codziennie po południu. - powiedziałam i wzięłam trochę ciasta do ust.
- Musi byc ci ciężko - stwierdził.
- Daję sobie radę, jest okay.
Nasze spotkanie trwało jeszcze jakąś godzinie, bo powiedziałam, że muszę się jeszcze pouczyc, co było prawdą.
- Podwieźć cię? - zapytał blondyn.
- Nie, dziękuję. Mój znajomy zaraz po mnie przyjedzie.
- Jesteś pewna? Bo dla mnie to żaden problem.
- No jasne! - powiedziałam i wysłałam smsa do Harrego.
- No dobra - powiedział mało przekonany - ale mam nadzieję, że to nie nasze ostatnie spotkanie.
- Jak twój tata mnie nie zabije w szkole, to na pewno nie - zaśmiałam się i pomyślałam jak taki gbur jakim jest mój nauczyciel od fizyki, może mieć takiego fajnego syna jak Mike.
- Będzie dobrze, czuję to - on także się zaśmiał. - napiszę do ciebie! - powiedział jeszcze zanim Harry podjechał pod kawiarnie.
- Będę czekać! Paa! - pożegnałam się i weszłam do samochodu mojego nowego współlokatora.
- Hej! Jak było?? - zapytał się chłopak.
- No cześć! A było bardzo przyjemnie - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Przyjemnie powiadasz - zaśmiał się głupio - a tak w ogóle to masz bardzo fajnego kolegę.
- Czyżbyś był zainteresowany? - zaśmiałam się.
- Ha! Ha! Ha! Jakaś ty zabawna.
Po kilku minutach byliśmy już w domu, Klary jeszcze nie było, więc zjedliśmy sami kolację i udaliśmy się do mojego pokoju.
- Pokaż mi tą piosenkę - powiedział chłopak, gdy już byliśmy na miejscu. Zrobiłam to o co mnie poprosił.
- Ooo! Znam to!
- Wooow! Kto tego nie zna? - powiedziałam z ironią.
- Zawsze taka jesteś?
- Jaka niby? - spojrzałam się na niego.
- Taka niemiła.
- Ja jestem niemiła? - zapytałam zdziwiona.
- Noo! - zrobiło mi się głupio, kiedy to powiedział, bo pomaga mi, a wcale nie musi.
- Przepraszam, nie kontroluje tego - stwierdziłam szybko.
- Dobra, dobra, śpiewamy?
- Jasne - uśmiechnęłam się.
Skończyliśmy około północy, bo mieliśmy małą przerwę, gdyż Klara poprosiła Harrego o pomoc z Nadyą.  Potem podziękowałam chłopakowi, a on udał się do swojego pokoju. Podeszłam do swojego biurka i zobaczyłam, że mam nieodczytanego smsa, który był od nieznanego mi numeru i brzmiał on ''Dziękuje za miło spędzony czas, dobranoc. M." Szybko mu odpisałam "Ja również dziękuję i mam nadzieję, że szybko to powtórzymy, xx"
Następnie poszłam do łazienki, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Dość długo rozmyślałam, aż w końcu zasnęłam



Ten sam dzień oczami Klary

Dzisiaj poniedziałek. Mój wywiad z Jackiem ma się dzisiaj ukazać w dodatku sportowym do codziennej gazety. Ważny jest ten dzień też dla tego, że jeden z bożyszcza nastolatek ma się do nas sprowadzić. Moje rozmyślania przerwał dzwonek budzika. Trzeba wstać z łóżka. Niestety... Musze obudzić moja córeczkę i Blair. Czasami czuję się jak kobieta, która ma z 50 lat i wieloletnie doświadczenia rodzinne. Brakuje mi tylko głowy rodziny, która wszystko by ogarnęła. Zdarza się, prawda? Nie zawsze idzie po naszej myśli. Wstałam z łóżka mając nadzieję, że Blair nie ma już w domu. Ja już się o to postaram, żeby szybko zrobiła prawo jazdy. Po wyjściu z pokoju od razu skierowałam się do sypialni mojej córeczki.
- Nadya, kochanie wstawaj- odsłoniłam rolety i podeszłam do łóżka. - Spóźnimy się. A wiesz z kim dzisiaj zjesz kolacje?
-Mamuś jeszcze chwilkę- odwróciła się na drugi bok.
- O boże czy to nie Harry Styles? - zaczęłam piszczeć jak te podniecone dziewczyny na koncertach.
- Harry? Gdzie jest Harry? - Nadya wyskoczyła z spod kołdry, a ja zaczęłam się śmiać.
- Żartowałam- zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej.
- To nie jest śmieszne! - mówiła przez zaciśnięte zęby.- Ja mogłam zawału dostać.
- Ale przynajmniej działa. Wstałaś z łóżka.- uśmiechnęłam się do niej. - Idź do łazienki i się ogarnij. Czekam na Ciebie w kuchni.
Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Małej naszykowałam mleko i wsypałam do miski płatki. Kuchnie mamy połączoną z salonem więc Nadya rano zawsze musi obejrzeć bajki.
- Nadya pospiesz się! Nie mogę się dzisiaj spóźnić.- krzyknęłam
- Już wychodzę. - odkrzyknęła i zrobiła tak jak powiedziała. Ja w tym czasie się przyszykowałam. Założyłam spodnie, bluzkę i marynarkę. Najlepiej poszłabym w jeansach ale trzeba się jakoś prezentować. Po jakiś 30 minutach byłam już w pracy i siedziałam przed biurkiem. Nagle ktoś się odezwał.
- Czytałaś już gazetę? - zapytała się jedna z moich koleżanek z pracy.
- Jeszcze nie miałam okazji- odpowiedziałam, a ona podała mi ją.
- Czytaj- powiedziała i odeszła. Zaczęłam czytać mój artykuł. Niestety nie mogłam do końca to zrobić, gdyż przerwał mi dzwonek telefonu informujący o nowej wiadomości. Ukazała mi się wiadomość od Jacka. ,, Hej ;) Co tam u Ciebie? Czytałem już gazetę, artykuł jest naprawdę dobry.” Ten sms jakoś szczególnie mnie nie zdziwił , przez cały weekend pisaliśmy ze sobą. Miałam się uczyć do egzaminów ale więcej czasu poświęcałam Jackowi. Na moje szczęście zaliczyłam je na 4 i 5. Muszę mieć dobre oceny, gdyż dzięki temu mam pracę i stypendium. Cały dzień spędziłam na przeglądzie prasy zagranicznej, analizie składów na przyszłe mecze. Było już koło 14 kiedy zadzwonił telefon.
- Tak?- zapytałam się osoby po drugiej stronie.
- Cześć Klara, tu Harry.
- Hej, co tam? – zapytałam się.
- Dobrze, dobrze. Mam pytanie.
- Dawaj- zaśmiałam się.
- Mogę kilka kartonów przenieść na strych?
- Jasne. Klucz znajdują się w szafce koło piekarnika. I nie krępuj się, korzystaj ze wszystkiego.
- Dzięki. A jeszcze mam takie pytanie. W weekend chce zrobić mała parapetówkę, mam nadzieje, że nie masz mi tego za złe?
- Oczywiście, że nie. Postaram się, żeby mała spała u koleżanki, a my z Blair wyjdziemy gdzieś.
- Nie, nie. Nie musicie nigdzie wychodzić, jesteście zaproszone. W ogóle jakby to wyglądało jakby was nie było, hmm?
- Dobra, dobra. Muszę kończyć. Aaaa i możesz zrobić mi coś do jedzenia.- zaśmiałam się.
- Nie ma sprawy, o której będziesz? -zapytał poważnie.
- Harry, żartowałam.
- Ale na serio mogę coś zrobić. I tak dzisiaj mam wolne, chłopaki mi pomagają. Pewnie też coś chętnie zjedzą.
- Okey, okey. Będę po 15. Muszę kończyć. Część.
- Paaa.
Przez kolejną godzinę nic się nie działo. Z pracy wszyłam o 15 i od razu udałam się po Nadyę do przedszkola. Siedziałyśmy już w samochodzie w drodze powrotnej do domu gdy odezwałam się do córki.
- Skarbie.
- Tak mamusiu?- spojrzała na mnie.
- Jak wejdziemy do domu to zachowuj się normalnie, dobrze?
- A co jest w domu?
- Dzisiaj Harry się wprowadzał i chłopacy mu pomagali.
- O boże. Całe One Direction jest u mnie w domu!- zaczęła piszczeć.- Pokaże im mój pokój, wszystkie plakaty, zdjęcia i płyty.
- Uspokój się, teraz będziesz ich widywać częściej. Nie możesz się tak zachowywać cały czas, bo będą mieli Ciebie dość, jasne?
- Dobrze, dobrze. – powiedziała lekko podłamana.
- Hej, będzie dobrze.
- Tak, tak.
Po tej małej wymianie zdań nie zamieniłyśmy ze sobą ani słowa. Trochę głupio mi było, że tak na nią naskoczyłam, ale musi wiedzieć jak się zachować. Pod domem stały 4 samochody i oczywiście zastawili mi podjazd i nie mogłam wjechać do garażu. W takiej sytuacji musiałam zaparkować po drugiej stronie ulicy. Po drodze do domu wjechałyśmy po zakupy, wyciągnęłam je z bagażnika i weszłyśmy do domu.
- Jesteśmy! – krzyknęłam po wejściu do domu.
- Jesteśmy w salonie- ktoś mi odkrzyknął ale nie wiem kto. Musze ich lepiej poznać bo tak trochę głupio. Chyba nie będzie tak źle. Weszłam z Nadyą do salonu i odezwał się Zayn.
- Cześć Nadya.- uśmiechnął się do dziewczynki.
- Cześć- odpowiedziała i nawet na niego nie spojrzała. Ojj, to chyba moja wina. – Pójdę do siebie, nie jestem głodna- powiedziała, gdy zobaczyła jak Harry zaczął nakładać danie na talerz, weszła do swojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
- Co jej się stało?- zapytał się Liam.
- Jak jechałyśmy do domu powiedziałam jej, że będziecie i kazałam się normalnie zachowywać. Chyba trochę przesadziłam.
- Może z nią pogadam? – zapytał się Louis.
- Jak chcesz. – odpowiedziałam i wzięłam się za jedzenie obiadu. Tak minęła nam godzina. Od kilku dni obiecałam swojej córce zakupy i chciałam ją jakoś przeprosić za dzisiejsze. Louis jakoś ją przekonał i mała wyszła z pokoju już uśmiechnięta.
- My zbieramy się na zakupy.- oświadczyłam wszystkim i uśmiechnęłam się do Nadyi, a ona odwzajemniła go.
- To my pojedziemy z wami. Pójdziemy też na plac zabaw.- zaczął podskakiwać Niall- Będzie fajnie.
- Ja nie mogę jestem umówiony. – powiedział Louis.
- Ja też. – wtórował mu Liam.
- To pojedziemy sami- odparł Zayn i wziął małą na barana.
- Ja też nie jadę, muszę jeszcze zrobić porządek. – odparł Harry.
- Nie to nie.- powiedział Niall i wyszedł. Wszyscy zrobili to co oni. To popołudnie było bardzo udane. Po zakupach, placu zabaw, lodach i jeszcze kilku atrakcjach Zayn zaprosił nas do siebie. Tam obejrzeliśmy jakąś bajkę. Niall razem z Nadyą byli tak nią pochłonięci, że nie zwracali na nic uwagę. Około 22 zaczęłyśmy się zbierać do domu, oczywiście nie odbyło się bez protestów ale jakoś udało mi się ją z stamtąd zabrać. Gdy dojechałam do domu, mała już spała. Wyszłam z domu i udałam się z prośbą do Harrego, aby pomógł mi przenieść mała do jej łóżka. Nie mogłam go znaleźć u niego w pokoju, zastałam go u Blair, uczyli się czegoś, nie wnikam. Hahahaha. Sama udałam się do swojego pokoju, wysłałam smsa do Jacka z treścią ,, Dobranoc xx ‘’ i sama poszłam spać. 

* znalazłam coś takiego w Google, nie wiem czy istnieje naprawdę.

___________________________________________________________
Hej wszystkim! Więc o to rozdział 8, część Blair jest tak beznadziejna, że nawet nie wiem dlaczego to wstawiam. Proszę, niech każdy kto czyta napisze chociaż krótki komentarz 'czytam' , chcemy zobaczyć ile naprawdę was jest ;-) Jeżeli maci jakieś propozycje co ma się dziać dalej, albo widzicie jakieś błędy to napiszcie też w komentarzu, albo na tt @hurt_before. Następny postaramy się dodać jak najszybciej!  
PS. Tak w ogóle to jak wam się podoba nowy wygląd ???

poniedziałek, 14 maja 2012

Rozdział 7

Blair

Przez cały weekend wieczorami, gdy Klara przychodziła z uczelni cały czas z kimś smsowała. Nie chciała mi powiedziec z kim. Nie wiem jak to zrobię, ale muszę ją jakoś wypytac. Będzie ciężko, bo jeżeli chodzi o faceta to ona nigdy nic nie mówi, trzyma to w sobie. Taka rozmowa z przyjaciółką dobrze, by jej zrobiła. Odkąd się przyjaźnimi to ona nie miała żadnego faceta. A jeśli już kogoś poznała to się kończyło szybciej niż zaczęło. Mimo lat, które minęły nadal czuła wstręt do facetów. W sumie to się jej nie dziwie. Mam jednak nadzieję, że znajdzie sobie kiedyś kogoś, kogo mogłaby pokochac, który mógłby ją pokochac i zaopiekowac się nie tylko dziewczyną, ale również jej córką. Stałam teraz na przystanku autobusowym, bo Klarze się nie chciało wstac. Ona to robi specjalnie, żebym sama sobie zrobiła prawo jazdy! Uhmm, dlaczego ona nie może zrozumiec, że się boje? Jestem tak roztrzepana, że nie patrzę na znaki czy światła. Gdy mój autobus już przyjechał, to wsiadłam do niego bez większych problemów, gdyż nie było w nim za dużo ludzi. Szłam w kierunku, by kupic bilet, gdy już to zrobiłam, poszłam zając jakieś wolne miejsce. Niestety nie było mi to dane, gdyż wpadł na mnie pewny chłopak i upadłam.
- Ałl.. - syknęłam.
- O Boże! Przepraszam!! - powiedział podając mi rękę.
- Uważaj jak łazisz - krzyknęłam i odepchnęłam go.
- Naprawdę mi przykro, może będę mógł ci to jakoś wynagrodzic? - zapytał i wtedy pierwszy raz na niego spojrzałam. O jezu, jaki on przystojny! Miał dłuższe potargane blond włosy, wielkie ciemne oczy, kuurde!
- Hejjjjjj! - pomachał mi ręką przed oczami.
- Ohh, przepraszam, zawiesiłam się. A tak w ogóle to Blair jestem - powiedziałam i podałam mu rękę.
- Umm, cóż za szybka zmiana - zaśmiał się - Mike, miło mi cie poznac - uścisną moją rękę.
- Może usiądziemy? Stoimy na środku - zaśmiałam się.
- Tak, jasne.
Poszliśmy usiąśc na najbliższych siedzeniach.
- Więc co powiesz, na kawe i ciastko dzisiaj ok 18? - zapytał się blondyn.
- W sumie to chętnie i tak nie mam nic ciekawego do roboty.
- No to super, koło parku w tej cukierni na roku, pasuję ci?
- Oczywiście - ughh, daleko, no ale cóż..
- No to jesteśmy umówieni - uśmiechnął sie - Boże, jaki on ma uśmiech - pomyślałam.
- Gdzie teraz jedziesz?
- Do szkoły - powiedziałam zrezygnowana
- W której klasie jesteś?
- W ostatniej, jeszcze kilka tygodni i wolnośc! - zaśmiałam się.
- Powiem ci, że myślałem tak samo jak ty.. Teraz chętnie bym tam wrócił.
- Pewnie ze mną będzie tak samo. Ooo, mój przystanek. Pogadamy wieczorem, paa!
- Narazie i powodzenia w szkole! - pożegnał się ze mną.
Gdy wyszłam z autobusu, byłam cholernie szczęśliwa, może to ten jedyny? - pytałam sama siebie. Moze on jest inny niż Josh? Może on nie będzie chciał mnie tylko wykorzystac? Blair! Opamiętaj się! On się umówił z tobą tylko dlatego, że wpadł na ciebie i chciał wynagrodzic ci tego siniaka na tyłku. Ale z drugiej strony to gdyby chodziło tylko o siniaka to mógłby pomasowac. Jeeezu, jaka ty głupia jesteś! O czym ty myślisz? Po moim inteligentnym rozmyślaniu weszłam biegiem do szkoły bo oczywiście byłam spóźnionia.
- Dzień dobry! - wbiegłam do klasy.
- Już nawet tego nie skomentuje, siadaj.
- Przepraszam. - powiedziałam i usiadłam na swoje miejsce.
Podeszłam do swojej ławki i udawałam, że słucham. Kilka minut później przyszedł facet i mnie zwolnił na próbę, która przygotowywała nas do konkursu.
- Hej! - powiedziałam, gdy weszłam na salę.
- Czeeśc! - odpowiedział każdy, ale zaraz później wrócili do wcześniejszej czynności, czyli podłączanie sprzętu.
- Blair! Mam nadzieję, że opanowałaś wszystkie teksty - powiedział gościu.
- Oczywiście proszę pana - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Teraz mówię do wszystkich, UWAGA! Mamy 9 piosenek, a musi byc 10, więc każdy ma tu tekst do nowej piosenki, na jutro na pamięc! Nie mamy dużo czasu!
- Kto ją śpiewa? - zapytała sie jedna z dziewczyn.
- Każdy po trochu - uśmiechnął się. - A teraz Mary, Blair i Adam na scene, wy zaczynacie.
Zrobiliśmy to co nam kazał i zaczęliśmy śpiewac.
-Nie, nie, niee! Od początku!
Przerywał nam z kilkanaście razy, lecz w końcu nam wyszło.
- Noo! O to mi chodziło - powiedział uśmiechnięty.
Tak się zastanawiam czy ten nauczyciel ma jakąś rodzine, przecież on tu spędza większośc każdego dnia i niektóre weekendy. Szkoda mi go, bo jest naprawdę fajny.
Próba skończyła sie po kilku godzinach. Mam dosyc. Jestem tak zmęczona, że prawie zasnęłam w drodze powrotnej, Gdy już wyszłam z pojazdu, od razy skierowałam sie w stronę domu. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że drzwi do domu są otwarte. Czyżby Klara już wróciła?
- Klara! - krzyknęłam
- Nie ma Klary - z salonu wyszedł Harry. Harry?!?
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Yyy, teraz to już mieszkam.
- Aa, no tak, zapomniałam, że to już dzisiaj - uśmiechnęłam się do niego delikatnie. - Wszystko ci pasuje? Nie masz żadnych zastrzeżeń?
- Nie, wszystko jest ok. Jak tam w szkole? - zapytał.
- Nawet mi nie mów, cały czas mam te próby, zawalniają nas z lekcji, przez co zawaliłam niektóre przedmioty. Moje gardło wysiada, a dzisiaj dał nam jeszcze jedną piosenkę i muszę ją umiec na pamięc na jutro. A jestem już dzisiaj umówiona i nie wiem jak dam radę - powiedziałam na wdechu wyciągając mleko z lodówki.
- No to masz problem - powiedział.
- No co ty? Ostatnio w ogóle nie śpię, bo jak przychodzę do domu to próbuje wkuwać i nadrobic materiał, a po nocach uczę sie tekstów i cwiczę.
- Jak chcesz to mogę ci pomóc w uczeniu się tekstu piosenki na jutro. Takich rzeczy lepiej się uczy z kimś, wiem to po sobie.
- A to nie będzie dla ciebie problem? - zapytałam z nadzieją, bo nie chce mi się znów samej siedziec.
- Jaki to problem? Na którą jesteś umówiona? Podwiozę cię, bo jadę do chłopaków.
- Na 18 przy parku,
- No to po drodze.
- To super, nie chce mi się jechac autobusem.
- Nie masz prawa jazdy? - zapytał się zdziwiony.
- A co wy wszyscy się uparliście na to prawo jazdy?? - powiedziałam z lekko podniesionym głosem.
- Okay, okay, o nic więcej nie pytam - zaśmiał się.
- Idę na górę się szykowac.
- Zawołaj mnie jak będziesz gotowa!
- Jasne! - krzyknęłam gdy już wyszłam z pokoju.
Poszłam do łazienki i poprawiłam makijaż, następnie udałam się do pokoju i wyciągnełam z szafy jasno zielone spodnie przed kostkę do tego białą koszulę i kremowe szpilki. Po jakiejś godzinie byłam gotowa, wzięłam jeszcze torebke i zeszłam na dół. Harry siedział przed TV.
- To jedziemy? - zapytałam się. - Harry odrwócił się w moją stronę i zaniemówił.
- Yy. Ttt-ak. Jasne. Chodź. - wziął kluczyki od samochodu i wyszliśmy z domu. Chlopak otworzył mi drzwi do jego auta. Wowww, ale gentelman.
- No to gdzie jedziemy? - zapytał się i odpalił samochód.
- Koło parku jest taka kawiarnia na rogu.
- Tak, tak. Wiem. - odpowiedział i odjechaliśmy. - A tak w ogóle to z kim się umówiłaś, jeżeli mogę zapytac.
- A z takim kolegą.
- Z kolegą mówisz - uśmiechnął się głupio.
- No tak - uderzyłam go w ramię.
- A to za co? - oburzył się.
- Za całokształt - zaśmiałam się.


_________________________________________________________
Hej wszystkim! Dodaję szybko rozdział, póki rodziców nie ma, bo dzisiaj stwierdzili, że za dużo czasu spędzam przy kompie.. Ughh, no więc, rodział jakiś tam wyszedł.. Niech każdy kto czyta tego bloga zostawił po sobie komentarz, proszę was o to bardzo. Nawet nie wiecie jak się cieszymy, gdy je czytamy. To naprawdę nas motywuję. Mam nadzieję, że wam się podoba. Do następnego! xxx
nasz tt @hurt_before

wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 6

Klara

- Klara?- zapytał głos po drugiej stronie.
- Tak, to ja.-odpowiedziałam zdziwiona
- Tutaj Jack- Jack, Jack, jaki Jack? Kompletnie nie mogłam sobie przypomnieć.- Wilsher- zaśmiał się głos.
- Gwiazda Arsenalu- teraz to ja się zaśmiałam- Co u Ciebie? - zapytałam z grzeczności, nie wiem czy wiecie ale jetem bardzo wychowaną osobą.
- W porzadku, a u Ciebie? Jak mała, otrząsneła się z szoku?
- Haha, tak juz jej przeszło. A co u mnie? Dobrze. Zastanawiam się tylko skąd masz mój numer?
- Pozwoliłem zadzwonić sobie do twojego wydawnictwa. Mam nadzieje, że nie masz mi tego za złe?
- Oczywiście, że nie. Dzwonisz w jakieś konkretnej sprawie? Mam teraz spotkanie. -posłałam uśmiech loczkowi, a on go odwzajemnił.
- Może wybrałabyś się ze mna na mecz w środę? Później wyskoczylibyśmy na małą kolacje?
- Hmmm w sumie, czemu nie- odpowiedziałam.
- Wpadne po Ciebie około 19. -odparł zadowolony.
- Adres wyśle Ci smsem. - powiedziałam z uśmiechem.
- Do zobaczenia- powiedział chłopak i się rozłaczył.
Nie powiem byłam troche zdziwiona. To była randka? Nie, nie. To tylko koleżeńskie spotkanie. Może to dziwne, ale odkąd urodziłam Nadyę, nie miałam jakiegoś większego kontaktu z facetami. Oczywiscie jako nastolatka spotykałam się z chłopcami. Ale od tego nie miłego zdarzenia brzydziłam się dotyku mężczyzn. Nie spotykałam się z chłopakami dlatego też, że miałam za duży wózek doświadczeń życiowych. Kto by chciał spotykać się z 21 letnią kobietą z dzieckiem. Odpowiedź jest prosta. Nikt. Okey wracając do teraźniejszości, odłożyłam telefon na blat i odwróciłam się do Harrego. - Randka?- zapytał się i dziwnie poruszał brwiami.
- Może - odpowiedziałam tajemniczo.
- Okey, muszę się zbierać, mam z chłopakami próbę.
- Jasne. W razie czego dzwoń do mnie, będę dostępna pod telefonem cały czas.
- Okey, okey. Do zobaczenia i do poniedziałku.- wstał i pocałował mnie w policzek.
- Oczywiście, paa. - odprowadziłam go do drzwi i udałam sie do swojego pokoju w celu pouczenia się na jutrzejsze zaliczenia. Niestety tak mi minęł cały piątkowy wieczór.


Blair

Zaraz po wyjściu Harrego z mojego pokoju, położyłam się na łóżku. Byłam cholernie zmęczona, oczywiście zamiast zasnąc, zaczęłam rozmyślac. Jestem ciekawa jak to teraz będzie. Zawsze byłyśmy we trzy. Nie wyobrażam sobie tego, że z nami będzie mieszkała jeszcze jedna osoba, która na dodatek jest facetem. Przystojnym facetem. W myślach cały czas sobie powtarzałam, że nie mogę się w nim zakochac. Nie, nie i jeszcze raz nie. On jest sławny, ma pełno fanek, a ja jestem zwykła dziewczyną, która chodzi do szkoły muzycznej i która nie ma rodziny. O móój booże! O czym ja myślę??! Przecież ja go widziałam tylko raz w życiu! Nie licząc oczywiściu tych wszystkich plakatów w pokoju Nadyi. Pomyślmy teraz o czymś bardziej przyjemnym niz o chłopcach.
- Dalej Blair! - powiedziałam sama do siebie - nie myśl o nim. Za dwa tygodnie przedstawienie przecież! O kurde. Boję się. Gdy śpiewamy wszyscy razem to jest wszystko dobrze, bo wiem, że jak zapomnę tekstu, to ktoś z zespołu mnie uratuję, ale jak śpiewam sama, SAMA! O jezu, przecież ja sobie nie poradzę! Jak zobaczę tych wszystkich ludzi to spanikuje i nie wejde na scenę. Głupia trema. Dobrze, że chociaż przez ten weekend będę miała trochę spokoju. A jeżeli już mówimy o ciszy i spokoju, to dzisiaj ona nie potrwała długo, gdyż usłyszałam pukanie do moich drzwi.
- Proszę! - odpowiedziałam.
- Mogę? - zapytała się Nadya cichutko.
- Oczywiście, chodź do mnie - odpowiedziałam z uśmiechem.
Weszła na moje łóżko i przytuliła sie do mnie.
- Co teraz będziesz robic? To znaczy w sobotę i niedzielę?
- Jak narazie nie mam żadnych planów - powiedziałam bawiąc się przy tym jej włosami.
- A pójdziemy gdzieś razem? Ostatnio się mną w ogóle nie interesujesz i nie ma cie w domu. - powiedziała smutno. - może ty mnie już nie lubisz??
- Ale co ty mówisz? - uhh, nie powiem, że mnie to nie zabolało - oczywiście, że cię lubie. Kocham cię, jesteś taką moją malutką siostrzyczką. Tylko teraz nie miałam w ogóle czasu. Musiałam się uczyc, miałam próby do przedstawienia, a to jest naprawdę ważne dla mnie. Ale to, że mnie nie było w domu, to nie oznacza, że o tobie nie myślałam. A jeśli chcesz to ten weekend spędzimy razem. Tylko we dwie. I ty zdecydujesz co będziemy robic. Co ty na to? - zapytałam z nadzieją.
- Ale super! - krzyknęła, a ja się ucieszyłam, bo to oznaczało, że mi wybaczyła.
- No to czym jutro zaczniemy?
- Hmm.. Najpierw pójdziemy na rower, potem zrobimy sobie przerwe i pójdziemy do MSC, może spotkamy 1D?! Następnie wrócimy do domu, przebierzemy się i pójdziemy na plac zabaw, póniej ..
- Hola, hola, hola! - przerwałam jej - spokojnie, ty chyba ten nasz wypad planowałaś od dłuższego czasu, coo?
- Nie prawda! - krzyknęła ze śmiechem, a tak w ogóle to mi nie przerywaj, podobno to ja miałam wszystko zaplanowac!
- Tak, tak, już, przepraszam, mów dalej - pocałowałam ją w czoło.
- To po placu zabaw wrócimy do domu i obejrzymy bajkę, tylko kupimy popcorn i coś dobrego do picia.
- Uhmmm, chcesz mnie wykończyc? - zapytałam się.
- Nie! Bedzie super, zobaczysz! - powiedziała podekscytowana - później...
- Jeszcze coś ?! - znowu jej przerwałam.
- Mówiłam, żebyśmi nie przerywała! - powiedziała z przymrużonymi oczami - a tak w ogóle to już kończę, poźniej mnie wykąpiesz, nie mama tylko ty! - znowu spojrzała się na mnie tym wzrokiem - i później mi coś przeczytasz, opowiesz, albo zaśpiewasz i pójdziemy spac, śpimy razem u ciebie, twoje łóżko jest większeeeee! I jak ci się podoba mój plan? - zapytała.
- Hmm.. Muszę powiedziec, że jest bardzo.. aktywny. Ale ciekawy.
- Ekstra! Ejj! A tak w ogó..
- Nie mówi się 'ejj', to nie grzeczne.
- I po raz kolejny mi przerwałaś! - krzyknęła
- Uczę cię poprawnej wymowy! - zaśmiałam się.
- No, ale przerwałaś! Następnym razem zwróc mi uwagę jak skończę, ok?
- Oczywiście - odpowiedziałam poważnie, lecz w głebi duszy nie mogłam powstrzymac się od śmiechu. - O co sie chciałaś zapytac?
- Ooo! Właśnie! Harry naprawdę będzie z nami mieszkac? - zapytała się.
- Porawdopodobie tak - odparłam.
- AAAAAAAAAAA! Ale super! Już się nie mogę doczekac. Będę mieszkac z Harrym Stylesem! O moj boże, nie moge w to uwierzyc! - zaczęła skakac po moim łóżku.
- Tak, tak. Będzie super. - powiedziałam bez przekonania.
- Chodzmy coś zjeśc! - powiedziała Nadya, gdy się trochę uspokoiła.
- A na co masz ochotę? - zapytałam się.
- Może naleśniki z lodami i i polewą czekoladową??
- Znowu naleśniki? Na dodatek z lodami i polewą. Wiesz ile to ma kalorii? Tobie mogę je zrobic, ale ja tego nie ruszę, ok?
- Niee! Ty też masz zjesc! Jesteś za chuda! Wstawaj i idziemy! - powiedziała od razu, zmieniając temat.
- Ohhh, no dobra.
Gdy zeszłyśmy na dół to Klary i Harrego nie było. No w sumie to sie nie dziwie, kilka godzin juz minęło. Kurde, która godzina? - zapytałam się sama siebie - Oo! Już 20! Dobra, trzeba scisnąc dupe i robic te nalesniki. Podeszłam do lodówki, wyciągnęłam potrzebne składniki, lecz zauważyłam, że nie ma lodów.
- Nadya! - zawołałam dziewczynkę - nie ma lodów, może być bez? - zapytałam z nadzieją, że się zgodzi.
- Nie! Muszą byc lody! - powiedziała.
- No to się ubieraj i idziemy do sklepu.
- A pomożesz mi? - zapytała.
- Jasne, chodź.
Wyciągnęłam z szafy jej buty i kurtke i pomogłam założyc. Następnie ubrałam się sama i wyszłyśmy. Nadya wybierała lody 15 min, gdy już się zdecydowała to poszłyśmy do kasy i zapłaciłam. Po powrocie, zabrałam się w końcu za kolację. Kurdę, jak można jeśc naleśniki z lodami na kolację? Mam nadzieję, że Klara mnie za to nie zabije. Po zrobieniu tego, zaczęłyśmy jeśc, lecz ja jadłam sałatkę.
- Jak ty możesz to jeśc? - zapytałam się dziewczynki z niesmakiem.
- To ja powinnam się zapytac jak ty mozesz to jesc - powiedziała, pokazując na mój talerz.
Naszą rozmowę przerwała nam mama dziewczynki.
- O! Wyszłaś wreszcie ze swojej jaskini.
- Tak, mam dosyc. Mam pytanie, możesz się zając mała w weekend, jestem cały czas na uczelni - odpowiedziała Klara, wyjmując przy tym widelec.
- Ejj! To moje! - krzyknęłam na dziewczyna, która wzięła troche mojej sałatki.
- Nie mówi się 'ejj' - krzyknęła Nadya, a ja spojrzałam się na nią spod byka.
- Żeby dziecko cię uczyło - śmiała się ze mne przyjaciółka
- To ja jej o tym dzisiaj powiedziałam!
- Zobacz jak szybko się uczy. A tak w ogóle to nie odpowiedziałaś na moje pytanie, zostaniesz z nią?
- Aa! Tak jasne. My już mamy cały jutrzejszy dzień zaplanowany - powiedziałam i puściłam oczko do dziewczynki.
- Tak! - krzyknęła uradowana.

 _______________________________________________________________
Hej wszystkim! I jak wam się podoba? Chyba jest słaby ;/
Powiem wam, że najlepiej sie pisze w szkole, haha. Liczymy na komentarze z wasza opinią :) Następny rozdział postaramy się dodac szybciej.. Jak macie jakies pytania to piszcie na tt @hurt_before . No to, do napisaniaaaaaaa! Xxxx.

wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 5

 Blair

 Gdy zadzwonił mi budził, to zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Ughhh, nienawidzę wstawac tak wcześnie. Zegarek pokazywał mi 6 AM. Przeciągnęłam się jeszcze i wstałam. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i udałam sie do łazienki. Taaak! Tego mi było trzeba. Jeden zimny prysznic i jestem ja nowa. Ubrałam się w ciuchy, które ze sobą zabrałam. Umalowałam się i zeszłam na dół. Po zjedzeniu śniadania, poszłam po torbę i wyszłam z domu. Klara dzisiaj mnie nie może zawieść do szkoły, więc muszę jechać autobusem. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam muzykę, oczywiście miałam problem co włączyć, jak zawsze. Gdy dotarłam na przystanek, to autobus zaraz przyjechał, jechałam nim ok 15 minut. Dotarłam do szkoły nie spóźniona, co było wyczynem dla mnie. Nawet nauczycielka była, co oczywiście musiała skomentować.
- Oooooo! Co to się stało, że się nie spóźniłaś? - zapytała z wrednym uśmieszkiem.
- Sama nie wiem, ale myślę, że pani sobie musi to zapisać. Raczej za prędko to się nie powtórzy. - odpowiedziałam jej dosyć chamsko.
- Coś mi się wydaje, że dawno o dyrektora nie byłaś, moja droga.
- Taa, ale jakoś nie śpieszy mi się tam. - powiedziałam lekceważąco.
- No to, jeszcze jedna chamska odzywka, to sobie przypomnisz drogę.
- Ja sobie nic nie muszę przypominać, doskonale znam drogę. Z moją pamięcią jest wszystko okay. Ale chyba u pani coraz gorzej - gdy to powiedziałam, usłyszałam lekki chichot klasy. Widziałam już jak wkurzona jest moja nauczycielka.
- Wstań! Marsz do dyrektora i powiedz mu to, co powiedziałaś mi.
- Ja się nigdzie nie wybieram, ale jak pani chce to może do niego iść. - jak ja ją uwielbiałam wkurzać. Ta babka jest tak głupia, na dodatek jest koło 60 i trochę nie dosłyszy, dlatego strasznie głośno gada. Ma jeszcze wielkiego zeza, więc jak mówi do mnie to patrzy się w drugi koniec klasy.
- Blair! - o Jezuu, zaraz ogłuchnę - teraz ci odpuszczę, bo dyrektor ma dużo spraw na głowie i nie będę mu psuć dobrego humoru, ale następnym razem nie będzie tak dobrze! - Taaa, zawsze tak mówi - pomyślałam sobie.
- A teraz temat lekcji ... - więcej nie usłyszałam, bo włożyłam słuchawki do uszu.
Po ciężkich kilku godzinach lekcji, poszłam na dużą sale na próbę. Co roku w szkole są występy, które ocenia dyrektor najlepszej muzycznej uczelni w Londynie. Jak mu się ktoś spodoba, to daje mu możliwość nauki właśnie w tej szkole.
Po kolejnym razie zaśpiewania tej piosenki miałam dosyc. Potrzebowałam wody, a nie mogłam wyjśc. Jak to się zaraz nie skończy to ich chyba pozabijam. Na pewno sie spóźnię na umówione spotkanie z Klarą i tym chłopakiem, obiecałam jej i po raz kolejny nie dotrzymam słowa. Nienawidzę siebie za to. Jestem cholernie niepunktualna. \
- Blair, ostatni raz to śpiewasz i jesteś wolna!
Jaaaaaaaaajj, wreszcie! Gdy skończyłam, wybiegłam szybko ze szkoły i pobiegłam w stronę przystanku.

Klara

Usłyszłam pukanie do drzwi. Blair miała być tutaj już 10 min temu. Obiecała mi, że będzie ze mną jak będę rozmawiać z Harrym. Zebrałam się w sobie i poszłam otworzyć furtkę od ogrodu,a później drzwi. Ujrzałam uśmiechniętą gębę Stylesa.
- Cześć - odezwał się i mnie przytulił. Zdziwiłam się, nie powiem. - Jest mała? Mam dla niej prezent.
- Nadya nawet nie wie, że przyjdziesz. Nie chciałam aby się zawiodła jak nic z tego nie wyjdzie.
- Jak to nie wyjdzie? Musi wyjść - uśmiechnął się serdecznie, a mi jakoś lżej się na sercu zrobiło.
- Okey, podziwiam twój optymizm. Wchodź dalej. - zaprowadziłam go do salonu.
-Mamo, kto przyszedł?- wpadła do salonu i o mały włos, a nie zemdlała.
-Nadya, oddychaj! proszę cię.- zaśmiałam się, a Harry za mną. Chłopak ukucnął naprzeciwko niej i wyciągnął małe pudełeczko i powiedział jej coś na ucho, ona jedynie pokiwała głową i poszła do swojego pokoju.- Co ty z nią zrobiłeś?
- Ma się ten urok. - zaśmiał się.- Ma do mnie słabość.
Pokazałam mu cały dom, jego potencjalny pokój z łazienką. Właśnie siadaliśmy do kawy, gdy usłuszałam dźwięk otwierających się drzwi.
- Juuuuuuuż jestem.- krzykneła Blaire
- Mamy gościa- odkrzykneęłam do niej- To moja przyjaciółka.- zwróciłam się do Harrego.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Wiem,wiem. Miałam byc, ale próba mi się przeciągnęła.-mówiła jak najęta
- Nic się nie stało-usmiechnęłam się tylko i zaprosiłam do nas- to jest Harry, a to Blaire-przedstawiłam ich sobie.
- Próba? Grasz, śpiewasz czy może jestes aktorką?-zapytał się jej Harry
- Śpiewam - odpowiedziała uśmiechnięta.
- To mogę dasz mi maly występ - czy mi sie czy oni ze sobą flirtują? Od razu? Już?
- Widzę, że jesteście bardzo pochłonięci rozmową - wtrąciłam się - Idźcie do twojego pokoju i mu zaśpiewaj, a ja dokończę referat - zwróciłam sie do dziewczyny - A resztę omówimy później, okey? -zapytałam się chłopaka, on tylko skinął mi głowa. Gdy zniknęli za drzwiami pokoju Blair, wybiegła moja córeczka.
- Co tutaj robi Harry- zapytała się, ahhh ta ciekawość.
- Prawdopodobnie będzie z nami mieszkał - odpowiedziałam jej, ona tylko spojrzała na mnie wielkimi oczami.- No nie patrz sie tak na mnie - zaśmiałam się.
- Ale jak to?!
- Normalnie. Mamy jeden pokój wolny więc zaproponowałam mu go. Nie cieszysz się?-zapytałam się zdziwiona
- Jasne, że się cieszę! Będziemy sławne. - rozmarzyła się.
- Sławne? Mała daj spokój. Nie będziemy sławne - I tymi slowami rozpętałam burze. Po jakiś 30 minutach, drzwi od pokoju mojej przyjaciółki otworzyły się, ale wyszedł z nich tylko Harry.
- A Blair gdzie?-zapytałam zdziwiona
- Powiedziała, że musi odpocząć.Ona ma naprawdę niezły głos.
- No co ty? - zrobiłam głupia minę. - Okey, wracając do mieszkania. Pasuje ci?
- Pasuje? Jest ekstra. Najbardziej zadowolony jestem z ogrodu.
Ucieszyłam się z tego, ale gdzieś tam czułam, że robi to z litości. Złe mi z tym było. Gdy powiedziałam mu o kosztach, to chłopak spojrzał na mnie jak na idiotkę, gdyż uważał, że cena, którą mu zaproponowałam jest za mała. Po chwili rozmowy poszliśmy na kompromis.
- Okey, niech ci będzie, ale wszystkie rachunki płacimy razem - powiedział i Harry. Wiedziałam już, że nic więcej nie wskóram. - To kiedy mogę się wprowadzać?
- Po weekendzie? W poniedziałek ? Dam ci klucze, ja będę w pracy, a Blair w szkole.
- Okey. Nie wiem tylko, czy dla was nie będzie problemem paparazzi pod oknem.
- Ja i Blair damy rade, a  Nadya się ucieszyła, bo uznała, że będzie sławna- westchnęłam, a Harry się zaśmiał. Po chwili usłyszałam, że mój telefon dzwoni. Przeprosiłam chłopaka i poszłam odebrać. Na wyświetlaczu widniał mi nieznany numer. Odebrałam i usłyszałam głos chłopaka...

__________________________________________________________________________________

Przepraszamy! Wiemy, że długo nie pisałyśmy, ale były małe problemy z internetem. Postaramy się to jakoś nadrobić. Ten rozdział wyszedł taki krótki i w ogóle beznadziejny. Przepraszamy za wszystkie błędy, które zrobiłyśmy. Dziękujemy za wszystkie komentarze i za ponad 2000 wejśc! Jesteście niesamowici! Prosimy o komentarze pod notką, bo to naprawdę daje nam motywację do dalszego pisania. Dzięęęęęęęęęęęęujemy! Xxxxxxxxxxx